2025.05.07


Wieści Brackie z Grodu Bytomskiego Roku Pańskiego 2025, dnia siódmego maja i o zacnym jubilacie Piotrze Basanie

Stało się tedy, iż w siódmym dniu miesiąca Maja, Roku Pańskiego dwa tysiące dwadzieścia piątego, w zacnej siedzibie Bractwa Kurkowego Grodu Bytomskiego, bracia z siostrami się zeszli na comiesięczne posiedzenie, coby o sprawach ważkich deliberować, a i nieco goloneczki posmakować.

Jeno cztery dni wprzódy wielce szanowny Brat Piotr Basan, mąż lat osiemdziesiąt i pięć liczący, obchodził urodziny swoje, co to nie byle jaką okazją jest, ależ prawdziwą celebrą! Pomimo niemocy i krwi humory słabej, nasz Piotr - zjawił się niespodzianie wśród nas, kielicha stawił, a twarzy swej radością nie szczędził. Owa jego obecność, toć cud niemalże, spłynął nań jak błogosławieństwo po licznych życzeniach, które przez skrzynki mówiące (czyli telefony) przesyłane były. A kiedy wszyscy chórem “Sto lat !” ryknęli, Piotr łzę z oka wytarł, choć mógł to i pot być, bo gorąco było jak w kuźni Belzebuba.

Potem Hetman nasz, Mirosław Strachota-Gorzycki, mąż stateczny, lecz z humorem ciętym jak brzytwa cyrulika, głos zabrał. Narzekałżen na brak zbrojnych do pocztu sztandarowego, że niby więcej tam powietrza niż ludzi. Rzekł też, że inne bractwa, a przy tym niektóre nader urodziwe białogłowy tamże mające, zapraszają na królewskie intronizacje w maju i czerwcu. Kto tedy chętny do hołdu i może wypić nieco miody pitnego bez padnięcia twarzą w glebę - niech się zgłasza.

Strzelmistrz Jerzy Lech zrelacjonował turniej strzelecki 3-ci Maja, gdzie strzały świstały, jakby kto diabłu po ogonie jeździł. Pono niektóre siostry też próbowały swych sił - a i celne były, jeno nie zawsze w tarczę.

Potem głos zabrała Pani Alicja Lech, Strażnik Pergaminu, niewiasta bystra i uczona, co o ochronie dziatek i danych mówiła. Wielu nie zrozumiało, bom słowa „RODO” i „cyfrowe zagrożenia” brzmią jak czary nieczyste. Ale wszyscy pokiwali głowami, że tak, że dobrze gada - bo kto przeciw niej, ten spać dziś będzie samotnie.

Skarbnik zaś, z miną jak po całym kuflu bez bekania, stan kasy przedstawił i rachunki z Gospodarzem Pawłem Galwasem rozliczył. Przez jego małżonkę, Teresę, co to i Królową Kurkową zowie się - a pono władza w tej parze leży właśnie tam, gdzie królowe siadają.

Na zakończenie, jak przystało na zgromadzenie prawdziwych chłopów, wniesiono golonkę tak tłustą i smakowitą, że i mnich by się złamał w poście. Niestety, piwa nie podano, bo wszyscy zmotoryzowani - co znaczy, że konie ich były blaszane, a nie żywe. A szkoda, bo golonka bez piwa to jak panna bez gorsetu - niby wszystko jest, ale radości mniej.

Tedy chwała Bractwu, zdrowie Piotrowi, a niech się i sztandarowi rycerze znajdą, coby nie wstyd było przed konkurencją z miast sąsiednich. Amen i do golonki!

 pismo należycie do wydrukowania przysposobione  ⟩⟩⟩ 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz