Dąbrówka, woj. śląskie
Co roku pierwszego dnia miesiąca marca w całym kraju odbywają się uroczyste obchody poświęcone tragedii „Żołnierzy Wyklętych”. Nawiązując do tych wydarzeń historycznych w trakcie moich rowerowych podróży po województwie śląskim postanowiłem odwiedzić chyba najważniejsze miejsce śląskiego województwa poświęcone tamtym wydarzeniom i niezłomnym ludziom.
To jedno z wielu niechlubnych wydarzeń jakie mały miejsce po zakończeniu drugiej wojny światowej. Jadąc na północ drogą do Barut (woj. opolskie) natrafimy na przydroży krzyż postawiony na niewielkiej polanie zwanej „Polaną śmierci”. Usypany kurhan z ziemi i popiołów spalonych ciał zamordowanych żołnierzy.
Na pamiątkowej tablicy możemy przeczytać:
We wrześniu 1946 roku, do resztek oddziałów leśnych (NSZ, AK, WiN), działających w górach w rejonie źródeł Wisły, Soły i Skawy, a walczących dalej (mimo zakończenia wojny w maju 1945 roku), o prawdziwie wolną i niepodległą Polskę, przeniknęli konfidenci z Milicji i Urzędu Bezpieczeństwa PRL-u, którzy obiecywali przeprowadzenie żołnierzy do Armii Polskiej gen. Andersa we Włoszech. W czasie tej akcji, oddziały zostały podzielone na mniejsze grupki, a następnie rozbrojone. Partyzantów przewieziono samochodami do stodoły stojącej na tej polanie. Po drodze dołączono do nich przetrzymywanych żołnierzy powracających z zachodu do Polski, oraz AK-owców. By nie było żadnych świadków, przygotowanego dokładnie mordu, las otoczono szczelnym kordonem milicji, w czasie przejazdu przez pobliską wieś Barut, z drogi i obejść usunięto wszystkich ludzi, okna musiały być dobrze pozasłaniane, przy każdym domu stał milicjant. Spowodowany [w stodole] został potężny wybuch amunicji i benzyny, celowo ukrytych pod dylami i słomą. Ogień strawił doszczętnie stodołę, łącznie z ciałami rozszarpanych żołnierzy. Ranni porozrzucani wybuchem po całej polanie, byli dobijani i wrzucani do ognia. Żołnierzy, którzy nie mieścili się w stodole, rozstrzelano w pobliskich zagajnikach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz