2025.03.08


O Dniu Niewiast w Pszczynie, gdzie mężowie precz, a śmiech i strzelanie były w cenie

Roku Pańskiego dwa tysiące dwudziestego piątego, dnia ósmego miesiąca marca, gdy słońce na niebie jaśniało, a wiatr łagodnie targał wstążkami na czepcach, zebrały się w grodzie Pszczynie dostojne damy bractw kurkowych z Okręgu Śląskiego, aby święto swe uczcić bez udziału swych połowic, czyli mężów, którzy to zostali grzecznie w domach, by nie zawadzać niewieściej wesołości.

I było to świętowanie zaiste przednie, a babskie - bez cugli, bez kazania i bez patrzenia, kto ile miodu wypił. Radowały się niewiasty, plotkowały, śmiały się gromko, a gdzieniegdzie i kielichem niepogardy uczciły własne zasługi. Znalazła się też próba nie lada - strzelanie do tarczy nazwanej „Tarczą Dnia Niewiast”.

Jedynie mężowie obsługi strzelniczej zostali dopuszczeni, aliści stali z boku, pokornie, jak przystało na sługi losu. Bytomskie Damy zaś walczyły dzielnie - i choć tarczy tej żadna z nich nie przywiozła do domu, to Teresa miejsce drugie zdobyła, Monika trzecie, a Krystyna czwarte – i oto chluba bractwa białogłowskiego!

Co dalej się działo? Tego nie odnotowano, gdyż wieści ucięły się wraz z zasięgiem - a wiadomo, iż duch przygody lubi ciszę. Można tylko domniemywać, iż pieśni śpiewano, tańce sprawiono, a i niejedna opowieść przy dzbanie się zrodziła.

Tak oto dzień ten zapisano jako dzień śmiechu, celnego oka i braku mężowskiego marudzenia - niechaj więc pamięć o nim trwa, a opowieść ta krąży wśród dam jako przykład, że raz do roku wszystko wolno!

Kronikarz BKGB

 pismo należycie do wydrukowania przysposobione ⟩⟩⟩ 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz