1990.07.15


Wywiadu dla tygodnika "Panorama" nr 28,
udzielili Tomasz Mokulski i Ireneusz Dobrowolski

Mieszczanie w bractwach będący, ćwiczyli się w celnym strzelaniu z łuków, kusz, a gdy nastała broń palna – strzelb i rusznic.

Miało się to wydarzyć za czasów miłościwie nam panującej królowej Bony. Otóż jeden z przedstawicieli zacnego rodu Mokulskich, Hieronim Jaxa Mokulski, przebywając w Krakowie – wybrał się do ulubionego zamtuza. Kiedy beztrosko baraszkował z pięknymi gamratkami na progu komnaty stanęło kilku Potockich, z którymi od dawna miał na pieńku.

Nasz bohater w stroju Adama dzielnie stanął do walki. W końcu jednak musiał salwować się ucieczką. Kiedy wyskakiwał oknem nieopodal przejeżdżał orszak Bony. Straż przyboczna natychmiast pojmała gołego szlachcica z szablą w dłoni. Za taką obrazę majestatu groziło oddanie gardła.

Po długich kazuistycznych sporach, sąd królewski wydał iście salomonowy werdykt. Brzmiał on: "Szlachcic przy karabeli nie jest nagi".

Zamiłowanie do historii to jedna z licznych pasji Tomasza Jaxy Mokulskiego, potomka Hieronima. Zresztą jego życiorys jest równie barwny. Z wykształcenia plastyk-płatnerz, konsultant profesora Wiktora Zina od spraw broni dawnej, były aktor „Piwnicy pod Baranami”, projektant wnętrz krakowskiego „Wierzynka” i kilku polskich ambasad na Zachodzie, osiadł w końcu w Bytomiu. W 1986 roku, razem z kolegą Michałem Kwaśniewskim, wpadł na pomysł 
reaktywowania w Bytomiu Bractwa Kurkowego.

W wiekach średnich, wszystkie znaczniejsze miasta celem obrony posiadały tego typu organizacje. Grupowały one mieszczan, którzy w czasach pokoju z własnych środków utrzymywali w gotowości wyznaczone odcinki obwarowań, a gdy groziło niebezpieczeństwo, chwytali za broń.

Pierwsze bractwa powstały w niemieckich miastach hanzeatyckich, by później rozprzestrzenić się po całej Europie. Mieszczanie w nich będący, ćwiczyli się w celnym strzelaniu z łuków, kusz, a gdy nastała broń palna – strzelb i rusznic. Wtedy też narodził się zwyczaj strzelania do celu wyobrażającego ptaka. W miastach polskich był nim "kur", czyli kogut, jako godło nocnego czuwania w niebezpieczeństwie.

"...Bolesław I, książę śląski z rodu Pastów, potwierdził roku 1286 bractwo strzeleckie miasta Świdnicy i sam uczestniczył gdy do ptaka na wysokiej żerdzi zatkniętego świdniczanie z łuków strzelali..."

Najstarsze źródła historyczne donoszą, że prężne bractwa istniały w Krakowie, Toruniu, Lwowie. Było ich chyba znacznie więcej, bo za czasów Kazimierza Wielkiego solidne fortyfikacje posiadały już 72 miasta. Wśród nich znajdował się Bytom, który prawa miejskie otrzymał w 1254 roku, a więc cztery lata wcześniej niż Kraków.

Najstarsze źródła historyczne donoszą, że prężne bractwa istniały w Krakowie, Toruniu, Lwowie. Było ich chyba znacznie więcej, bo za czasów Kazimierza Wielkiego solidne fortyfikacje posiadały już 72 miasta. Wśród nich znajdował się Bytom, który prawa miejskie otrzymał w 1254 roku, a więc cztery lata wcześniej niż Kraków.

Do pomysłu powołania bractwa zapalił się Ireneusz Dobrowolski, pracownik Zakładu Budowy Szybów, wiceprzewodniczący ZM LOK w Bytomiu. W roku 1986 nie było to takie proste. Pomysłodawcy spotkali się z zarzutami ówczesnych decydentów, że śni im się szlachetczyzna, hołdowanie dawnym tradycjom jawnie sprzeczne z obowiązującą ideologią. Oczywiście ci, którzy tak twierdzili, nie mieli zielonego pojęcia czym przed wiekami były bractwa.

W końcu jednak dzięki licznym fortelom doszło do spotkania założycielskiego Bractwa Kurkowego Grodu Bytomskiego. 13-go narca 1986 roku światło dzienne ujrzał dokument "bractwo dla splendoru ojczyzny i grodu naszego ustanawiający"c. Za dewizę przyjęto hasło: Dulce et decorum Est pro Patria Mori” (Słotko i zaszczytnie jest umrzeć za Ojczyznę).

Bractwo, które w kwietni 1990 roku otrzymało osobowość prawną na mocy postanowienia Sądu Wojewódzkiego w Katowicach, jest stowarzyszenie elitarnym. Zrzesza kilkudziesięciu braci, przedstawicieli różnych zawodów. Wśród braci honorowych znajdują się miedzy innymi prof. Wiktor Zin, Andrzej Mleczko, Janusz Przymanowski, gen. Broni Zygmunt Huszcza, Jerzy Milian.

Od początki istnienia Bractwo stara się, aby nie było tylko raz do roku odkurzanym eksponatem historycznym. Dlatego też poza cyklicznymi corocznymi zawodami strzeleckimi, bractwo stara pokazać się na róznego rodzaju uroczystościach państwowych, kościelnych, czy też inscenizacjach historycznych.

Cokolwiek by jednak powiedzieć, to właśnie zawody o tytuł Króla Kurkowego są najpieczołowiciej kultywowane, najbardziej prestiżowe.

"...Często król z dworem bywał na tej zabawie, a synowie senatorów ubiegali się o lepsze z mieszczanami. Kto ustrzelił łeb, ogon lub skrzydło kura, dostawał w nagrodę półmisek cynowy z wyobrażeniem tejże części, kto zaś w same piersi kurka trafił, zostawał królem kurkowym na rok cały..."

W dawnych czasach Król Kurkowy za swe zwycięstwo liczne nagrody, przywileje, był on zwolniony z płacenia podatków za sprowadzone towary, wino.

Obecnie podstawowym przywilejem króla jest wystawienie uczty dla braci. W zwykłych zawodach bracia strzelają z broni palnej, sportowej. Natomiast w Boże Ciało do tarczy z wizerunkiem kura mierzą wyłącznie z broni czarno prochowej. Kilku braci użycza w ten dzień ze swych zabytkowych kolekcji remingtonów, coltów, Geringerów.

Oczywiście funkcjonowanie bractwa jest oparte wyłącznie na środkach własnych. Historyczne stroje, broń, kule, proch kosztują sporo.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz